Firma Eidos zabłysła pod koniec 1996 roku, dzięki wydaniu znakomitej gry akcji 3pp (third person perspective) pt. Tomb Raider. Tytuł ten pomimo w miarę długiej obecności na rynku wciąż utrzymuje się w czołówce najlepiej sprzedawanych gier. Osobiście nie słyszałem złych opinii o "tombiaku". Ale do rzeczy...w grze mamy przyjemność kierować poczynaniami Lary Croft (która dziś jest jedną z najpopularniejszych postaci komputerowych), córki brytyjskiego lorda. Na skutek wypadku gdzieś w himalajach, młoda dziewczyna przeszła prawdziwą szkołę życia co skłoniło ją do oddania się wyprawom odkrywczym. Gracz ma za zadanie przeprowadzić ją przez kilkanaście rozbudowanych poziomów aby rozwikłać tajemnicę starożytnego artefaktu o nazwie Scion. Muszę przyznać, że tak rozległego i pomysłowego świata gry nie widuję często. Olbrzymia liczba detali i niesamowite modelowanie obiektów 3D sprawiało, że często stawałem w miejscu i podziwiałem kunszt programistów. Nasza bohaterka potrafi biegać, skakać, pływać, wspinać się...zresztą zobaczcie sami. Dodam, że Lara to około 5000 klatek animacji...to chyba o czymś świadczy. Grafika jest cudowna, niestety słabszy sprzęt zmusza nas do VGA, to już nie to samo ale nadal jest pięknie. Z drugiej strony zastosowanie 3Dfx daję ultrapiękną i płynną animacje + znane konsolowcom efekty jak chociażby rozmywanie tekstur. Dźwięk dobry, Lara czasem się odezwie, a z CD płynie muzyka (właściwie to nie muzyka, a podkład dźwiękowy nadający grze grozy i tajemniczości).

Trochę o sprawach technicznych. Generalnie zaraz po premierze TR wszyscy zaczęli narzekać na wysokie wymagania gry i słusznie, gdyż jak na tamte czasy sprzęt, który pozwoliłby odpalić TR w SVGA był raczej marzeniem przeciętnego gracza. Zresztą 30 klatek na sekundę ta gra nie wyciągnie nawet na Pentium II z 64 MB. Cała sytuacja zmianiła się diametralnie po nastaniu ery akceleratorów 3D. TR szybko stał się modelowym przykładem możliwości kart z chipem Voodoo. Teraz wszystko było piękne i szybkie już na zwykłym P120. Oznacza to, że mając 3Dfx nie musisz martwić się o osiągi TR. Jednak Voodoo to nie wszystko. Core wydało też patche na takie karty jak Matrox Mystique, PowerVR, Rendition czy Voodoo Rush. I także na tych kartach TR działa bardzo ładnie. Pentium 133 i czteromegowy Matrox wystarczą by uzyskać 30 klatek na sekundę. Oczywiście brak tu będzie efekciarstwa w rodzaju rozmywania tekstur, ale dobre i to. A co z tymi, którzy nie mają karty 3D ani dobrego Pentium? Coż, w tym wypadku zalecany jest tryb VGA, gdyż skacząca animacja to najgorszy wybór. Przyznaję, że w niskiej rozdzielczości gra nie wygląda najlepiej, ale na pewno nie odbierze to znacznie przyjemności z grania. Ja sam po raz pierwszy przechodziłem TR właśnie w VGA, a moje zainteresowanie grą było conajmniej bardzo duże. A jeśli chodzi o ogólne wymagania. Nie radzimy odpalać TR na czymś poniżej P100 i 16 RAM. Kiedyś w ramach testu uruchomiłem TR na 486DX2 66 z 12 MB RAM, po pierwsze musiałem wyłączyć dźwięk, a po drugie obejrzałem całkiem fajne slide-show (kilka klatek na sekundę w VGA :).

Poniższa ścieżka fabularna jest odwzorowaniem ukończenia gry. Lara Croft po powrocie z jednej ze swych wypraw spotyka w hotelu w Kalkucie gościa o imieniu Larson. Facet twierdzi, że jest wysłannikiem pani Natla, właścicielki wielkiej korporacji. I rzeczywiście po chwili Lara rozmawia już z ową panią. Sprawa wydaje się być prosta (odnaleźć jakiś starożytny artefakt) i pachnie tu jakąś przygodą, a to dla panny Croft jest najważniejsze. Z tego też powodu już następnego dnia Lara wyjeżdża w Andy. Przewodnik doprowadził ją do wrót kryjących docelowy kompleks. Wkrótce drzwi otwierają się...zza których wyskakują wściekłe wilki. Zanim padły od kul pistoletu Lary, zdołały zagryźć przewodnika. Nie mając większego wyboru dziewczyna wchodzi do wnętrza...wrota zatrzaskują się za jej plecami. Po męczącej wędrówce Lara znalazła wreszcie poszukiwany artefakt. Po wyjściu pojawia się Larson i to nie z przyjacielskimi zamiarami. Chcąc nie chcąc, dostaje od naszej boahaterki kulę, która go rani. Teraz Lara dowiaduje się, że to co przed chwilą znalazła jest tylko częścią. Pozostałe dwie ukryte są gdzie indziej. Po powrocie do cywilizacji panna Croft włamuje się do biura firmy Natla gdzie znajduje zapiski mówiące o kolejnym fragmencie ukrytym w podziemiach klasztoru starożytnego Rzymu. Niedługo potem Lara jest już na miejscu. Po męczących poszukiwaniach odnajduje grobowiec z kolejną częścia scionu. Na ścianach widnieją zapiski o jeszcze jednej części. Po połączeniu dotychczasowych dwóch, ukazuje się wizja. Ostatnia część jest gdzieś w Egipcie! Dowiadujemy się też nieco historii. Okazuje się że pani Natla to niedawno przywrócona do życia, jedna z trzech władców mistycznej Atlantydy! Pozostali dwaj dawno już nie żyją, a grobowce, które odwiedziła Lara należą właśnie do nich. Teraz Natla próbuje odzyskać swoją potęgę korzystając z mocy drzemiącej w Scionie. Nie myśląc długo, nasza bohaterka udaje się do Egiptu. To co tam przeżyła nie mieściło się w ramach zwyczajnej rzeczywistości. Tak czy owak ostatnia część scionu została znaleziona. Niestety przy wyjściu z kompleksu czekała już Natla i jej ludzie. Scion przechodzi w ich ręce, a Lara cudem unika śmierci. Udaje jej się jeszcze dostać na statek swych wrogów gdzie w ukryciu zasypia. Po przebudzeniu widzi jakąś wyspę, wskakuje do wody i oto trafia do kopalni firmy Natla. Po bieganiu po korytarzach Lara odnajduje wejście do tajemniczej budowli. Jak się potem okazuje, pozostałości Atlantydy! Zmierzając ku górze kompleksu panna Croft trafia na Natlę! Ta umieściła już scion gdzie trzeba i to czego Lara chciała uniknąc może stać się rzeczywistością. Po szamotaninie z panią Natla, bohaterka musi stoczyć walkę z olbrzymim potworem. Później z powrotem trafia do ołtarza. Po oddaniu do niego kilku strzałów wszystko zaczyna się walić. Zbliża się koniec tego miejsca. Lara uciekając co sił w nogach ponownie natrafia na Natlę, którą wreszcie ostatecznie pokonuje. Dosłownie w ostatniej chwili wydostaje się z wyspy, na chwilę przed eksplozją. Wsiada na statek i znika za horyzontem. Przygoda skończona, świat ocalony!


Opinie - co o TR1 powiedzieli nam eksperci z branży

Marcin "Gulash" Górecki - pamiętamy go z Secret Service, miłośnik bijatyk, gier akcji i konsol
Pierwszy TOMB RAIDER był prawdziwym szokiem i znakiem przełomu w grach komputerowych. Gra, która wypromowała grupę Core Design i wydający ją koncern Eidos w swoim czasie była pozycją, której nie mogł przepuścić każdy nazywający siebie graczem. Autorom udało się trafić w gusta najwiekszęj grupy połykaczy gier, jaką niewątpliwie stanowią młodzieńcy w wieku 15-25 lat. Do motywu eksploracji bogatych w detale wnętrz starożytnych sarkofagow, czy zagubionej doliny rodem z powieści Arthura Conan Doyle'a dodano piękną i ponętnę dziewczynę z charakterem. Do sukcesu gry przyczynił sie także rozwijany rownólelge na łamach miesięczników niekoniecznie traktujących o grach komputerowych wizerunek Lary Croft - za przykład niech posłuży to popularne pismo o modzie THE FACE, w którym renderowana Lara została zaproszona na sesje zdjęciową ubrana w najnowsze kreacje Gucci'ego i Versace. Popularność Lary plus niewątpliwa miodność tej swieżej i stosunkowo odkrywczej gry dała nam prawdziwy hit. W SS gra otrzymała ocenę 9/10. Na temat TR2 można powiedzieć wiele, zarówno dobrze jak i źle. Wierni fani pierwszej części przygód Lary otrzymali po prostu więcej tego, co mieli już wcześniej. Nowe poziomy, nowe bronie i kilka dodatków w postaci pojazdów mechanicznych. Jednak przez ostatni rok na rynku gier wydarzyło sie bardzo wiele i to, co jeszcze niedawno podniecało i elektryzowało (jak na przyklad znakomita jak na swoje czasy akcelerowana grafika TOMB RAIDER) po prostu spowszechniało. W obliczu zapowiedzi takich gier jak QUAKE 2 czy UNREAL i publikowanych przez wiele magazynów screenshotow z tych pozycji, TOMB RAIDER 2 nie był już taką rewelacją. Zreszta tak na ogół bywa z sequelami, z chlubnym wyjątkiem QUAKE 2. Tym samym moje oczekiwania względem TOMB RAIDER 2 wzrosły, a gdy gra sie ukazała, zabrakło mi w niej trybu multiplayer (który jest dziś wręcz wymagany!) i porywającej intrygi. Na łamach SS oceniłem grę na 7/10.


Kamil "RooS" Ruszkowski - legenda polskiego Quake'a, ekspert od gier 3D magazynu Reset
Kiedy pierwszy raz zobaczylem Tomb Raider'a, nie byłem zachwycony. Zupełnie nie rozumiałem peanów jakie na cześć tej gry wypisywali recenzenci kolejnych pism "branżowych". Stało się tak prawdopodobnie dlatego, że na długo przedtem zakochałem się po uszy w Fade to Black - grze wykonanej w dość podobnym stylu, przy użyciu niemal identycznego, choć trochę mniej umiejącego, engin'u. Na pierwszy rzut oka grafika TR nie była żadnym osiągnięciem, lecz prostą kontunuacją (z rozwinięciem) pomysłów z FTB. Scenariusz też nie powalił mnie na kolana nie pozwalając oderwać się od monitora. Jednym słowem - dobra, solidnie wykonana gra. Wystarczyło jednak spędzić trochę więcej czasu nad programem aby docenić ogromną pracę twórców. To właśnie małe, cieszace oko i ducha detale, nadają TR cech wielkości. Spotkanie z tyranozaurem rozwiało moje wątpliwości co do graficznej supremacji TR nad FTB. Historia opowiadana w grze okazała się całkiem ciekawa. Jest jednak jedna rzecz, której nie rozumiem i nie zrozumiem do końca swoich dni. Lara Croft w wersji komputerowej zupełnie mi się nie podoba... Na żywo - owszem, ale ta pudełkowata dziewczyna z krzywymi nogami? Dziękuję, postoję...


Piotr Pieńkowski - redaktor naczelny magazynu "Świat Gier Komputerowych"
Już kiedy zagrałem w demko Tomb Raidera, zostałem urzeczony prostotą obsługi, bogactwem możliwości, a nade wszystko klimatem całości. Ostatni raz coś takiego przyżyłem podczas grania w Fade to Black, a wcześniej we Flashbacka i Another World. Z niecierpliwością i obawą czekałem na pełną wersję Tomb Raidera. Kiedy będę mógł poznać dalsze przygody Lary? I czy aby napewno całość będzie tak rewelacyjna jak zapowiada wersja demo. Na szczęscie twórcy programu nie zawiedli. Gra jest po prostu SUPER! Oczywiście najwięcej emeocji przynosi pierwsze przejście Tomb Raidera, kiedy to krok po kroku odkrywa się takemnicę tajemnic, ale myślę, że i kolejne rozgrywki powinny sprawić przyjemność - bo tak naprawdę, takie programy nigdy się nie starzeją. Minął niespełna rok od premiery TR, a tu proszę, pojawił się sequel. Nie ma sensu się rozpisywać ale moim zdaniem "dwójka" w pełni zasługuje na miano pierwszej części. Już teraz z niecierpliwością czekam na Tomb Raider 3.

 stat4u