TR Gameboy Color - recenzja

Czerwiec... Koniec roku szkolnego, lato, wszystko kwitnie i pachnie, a ptaki wesoło podśpiewują. Czym jednak ten malowniczy miesiąc jest dla zagorzałego fana serii TR, który nie może doczekać się gwiazdki i nowych przygód swojej ulubionej heroiny? W tym roku jest jednak inaczej dzięki prężnie rozwijającej się firmie THQ. To właśnie ona wykupiła od Eidosa prawa na dystrybucję Gameboyowej wersji przygód Lary Croft. Już po kilku dniach od premiery, gra została okrzyknięta najlepszym produktem na tę mini konsolę i bije rekordy sprzedaży. Teraz każdy fan TR może zabrać Larę ze sobą wszędzie tam, gdzie tylko chce.

Jak to zwykle bywa z naszą panią archeolog i jej zagadkowymi podróżami, mają one niebanalną otoczkę fabularną. Tym razem z Larą skontaktował się dr Igor Bowmane, jej bardzo dobry przyjaciel, pracujący w departamencie starożytnych artefaktów w Moskwie. Powiedział on jej o znalezionym niedawno manuskrypcie opowiadającym o ostatnich latach panowania Montezumy II. Znajdują się na nim zapiski o "Kamieniu Koszmarów". Jednym z niewielu religijnych symboli, których nie zabrał Cortez, podczas podboju Peru. Dalej mowa jest o złym bogu Quaxecie, który jakoby rządził ziemią Inków, Azteków i Majów. Aby go zgładzić, trzej najwyżsi kapłani tych kultur zamknęli Quaxeta w "Kamieniu Koszmarów" po czym wtopili kamień w obelisk zamknięty na wieki w jednej z Azteckich piramid. Bowmane wie od przyjaciela z Peru, że kilku podejrzanych ludzi interesuje się manuskryptem. Prosi więc Larę o jak najszybsze odnalezienie kamienia. Kiedy panna Croft dociera do Peru aby spotkać się z informatorem Bomwmane'a - Illiatem, nie zastaje w obozie przed światynią nikogo. Wchodzi więc do środka sama, gdzie zamykają się za nią drzwi...

Podczas gry przyjdzie nam zwiedzić pięć różnorodnych miejsc takich jak dżungle Peru, królewskie grobowce i wielką wulkaniczną świątynię. Wszystkie dopracowane ze szczegółami, które przywodzą na myśl TRI i takież same peruwiańskie ruiny. Każdy obszar podzielony jest na 5 do 15 etapów, w których znajdziecie to wszystko, czego można spodziewać się po serii TR, czyli rozwiązywanie zagadek, omijanie pułapek i wiele zapierającej dech akcji. Fabuła pokazywana jest w krótkich scenkach, a właściwie obrazkach przy których pojawia się tekst opowiadający całą historię. A jest ona całkiem ciekawa...

Jeżeli chodzi o aspekty graficzne to TR jest najbardziej zaawansowaną grą na Gameboya w całej jego historii. Sama postać Lary ma 48 pixeli wysokości (średnia na Gameboya to w porywach 32 pixele) i 2000 klatek animacji. Całość niestety w 2d, ale w końcu to nie PC czy PSX ;) W grze występuje digitalizowana mowa, która nadaje specyficznego klimatu. Poza tym można korzystać z inventory tak jak w każdym innym TR. Jeżeli chodzi o save'y to autorzy (niestety) powrócili do tzw. Save Crystals, które udostępniają zapisywanie gry. Z całą pewnością zabawa jest wtedy trudniejsza lecz czasami bardzo frustrująca. Oprócz wszystkich znanych z innych odsłon TR ruchów, Lara została wzbogacona o kilka innych. Może teraz turlać się do przodu i strzelać gdy wspina się po drabince. Nasza bohaterka dysponuje czterema rodzajami broni: podstawowymi pistoletami, pistoletami z mocną amunicją (jak shotgun), pistoletami z szybkostrzelną amunicją (jak UZI) oraz dynamitem służącym do wysadzania ścian, podłóg itp. Oręża niezbyt wiele, ale za to jest do czego postrzelać. Na drodze do ostatecznego celu napatoczą się nam szkielety, węże, skorpiony, węgorze elektryczne, piranie, meduzy i wiele innych nieprzyjemnych stworzonek. Jako bossa spotkamy ogromnego węża. Tego jeszcze nie było. Jakby wszystkich czychających nieprzyjemności było mało, to są jeszcze pułapki takie jak kamienie, strzały, doły z kolcami i lawą, zapadające się podłogi oraz wiele innych śmiercionośnych zabawek. Lara zdobyła szczyty popularności dzięki TRI gdzie mogliśmy zwiedzić sobie Peru. Teraz autorzy powrócili do źródeł i możemy ponownie zobaczyć korytarze zaginionych świątyń. Szkoda tylko, że aby tego wszystkiego doznać, trzeba zaopatrzyć się w Gameboya Color. Mimo wszystko nie jest to taka tania sprawa. Miejmy jednak nadzieję, że każdemu fanowi TR będzie dane choćby spojrzeć na nową Larę, a jest na co popatrzeć.

 stat4u